Tragedia na Hillsborough
15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough w Sheffield wydarzyła się katastrofa, która pochłonęła aż 96 ofiar śmiertelnych. Półfinał Pucharu Anglii pomiędzy Liverpoolem a Nottingham Forest miał być piłkarskim świętem, a stał się czarną kartą historii futbolu.
Tykająca bomba
Certyfikat bezpieczeństwa stadionu Hillsborough nie był odnawiany od dekady. Ponadto liczniejszą grupę stanowili kibice The Reds, jednak bezmyślnie postanowiono umieścić ich na mniejszej trybunie, Leppings Lane, podczas gdy ta większa, Spion Kop, została przeznaczona dla mniej licznej grupy fanów Nottingham Forest. Jakby tego było za mało, krajowa federacja nie przychyliła się do wniosku Liverpoolu o przeznaczenie dla sympatyków tego klubu całej trybuny.

Źródło fotografii: commons.wikimedia.org. Autor: Superchilum
Tragedia
Utrudnione warunki drogowe sprawiły, że spora część kibiców pojawiła się pod stadionowymi kasami na ostatnią chwilę. Otwarte były wówczas zaledwie dwie bramy prowadzące na Leppings Lane, w związku z czym po pierwszym gwizdku sędziego spragniony piłkarskiego widowiska rozemocjonowany tłum zaczął napierać. Wtedy zdecydowano o otwarciu trzeciej bramy, co niestety doprowadziło do przepełnienia sektorów nr 3 i 4. Tragedia wisiała w powietrzu i wkrótce stała się faktem. Runęła jedna z barier odgradzających trybunę od boiska. Większość z 96 ofiar śmiertelnych została zaduszona i zadeptana.
Akcja ratunkowa
Kibice, którzy znaleźli się w potrzasku, ratowali się na różne sposoby. Ci z tyłu byli wciągani przez osoby z górnej trybuny. Ci z przodu wskakiwali natomiast na płot odgradzający trybunę od boiska, żeby spróbować się przedostać na drugą stronę, ale początkowo spotykali się z interwencją policjantów, którzy nieświadomi rozgrywającej się tragedii traktowali ich niczym stadionowych chuliganów. Tymczasem szef oddziału policji, David Duckenfield, działał jak sparaliżowany i nie wydawał żadnych rozkazów. Na stadion zdołały wjechać zaledwie dwie karetki, w efekcie czego do szpitala trafiło tylko 14 ofiar. Pozostałe 82 ciała trafiły do przystadionowej sali gimnastycznej, gdzie czekały na rozwój wydarzeń.
Linia obrony
Choć wiele wskazywało na to, że do tragedii na Hillsborough przyczyniły się w głównej mierze zaniedbania służb, to nikt nie zamierzał przyznawać się do winy. W związku z tym postanowiono zrzucić całą odpowiedzialność na pijanych chuliganów, którzy to mieli sami wyłamać trzecią bramę prowadzącą do sektorów nr 3 i 4. W celu uwiarygodnienia tej tezy wszystkie ofiary przebadano na obecność alkoholu, dokładnie przepytano na temat skłonności do kieliszka ich rodziny oraz prześwietlano kartoteki w poszukiwaniu jakiegokolwiek przypadku złamania prawa. Po prostu chodziło o to, żeby skompromitować ofiary przed opinią publiczną i obarczyć winą za tę katastrofę. Całemu temu „cyrkowi” przyklaskiwała prasa.
Skandaliczny werdykt
Członkowie rodzin ofiar przez dwa lata niemal codziennie musieli podróżować do Leeds na kolejne rozprawy. Próbowali za wszelką cenę udowodnić, że winę za tę katastrofę ponoszą wyłącznie organizatorzy meczu i policjanci, ale w marcu 1991 roku zapadł werdykt uniewinniający oskarżonych, a zgony poszczególnych kibiców The Reds uznający za wypadki. Doprowadził on do licznych załamań nerwowych i prób samobójczych.
Sprawiedliwość
Podczas ceremonii upamiętniającej dwudziestą rocznicę wydarzeń w Sheffield Andy Burnham, czyli ówczesny minister kultury, mediów i sportu, tak bardzo przejął się reakcją 30-tysięcznego tłumu na swoje słowa („ofiary Hillsborough nigdy nie zostaną zapomniane”), że obiecał pomoc we wznowieniu śledztwa. W 2010 roku powołano specjalną, niezależną komisję, która miała ponownie zbadać tamte wydarzenia. Wyniki działania ekspertów okazały się szokujące. Dowiedziono, że trzecia brama została otwarta na polecenie Davida Duckenfielda, oraz że służby nie dopilnowały zamknięcia w odpowiednim czasie wejść na sektory nr 3 i 4. W efekcie tego unieważniono wcześniejszy proces, a ponowny wyrok zapadł w 2016 roku. Tym razem orzeczono, iż do katastrofy na Hillsborough przyczyniły się nieprofesjonalne działania policji, spóźniona reakcja służb ratunkowych oraz stadion z nieważnym certyfikatem bezpieczeństwa.
Pokłosie
W związku z wydarzeniami na Heysel i Hillsborough powstał raport, którego autorem był ówczesny minister sprawiedliwości Zjednoczonego Królestwa – Peter Taylor. Znalazły się w nim m.in. pomysły rozwiązań, które mogłyby się przyczynić do poprawy bezpieczeństwa na stadionach. Chodziło głównie o numerowane krzesełka i brak miejsc stojących.
Tymczasem Liverpool FC już nigdy więcej nie rozgrywał spotkań 15 kwietnia. Warto też wspomnieć, że najmłodszą ofiarą katastrofy w Sheffield był 10-letni kuzyn legendarnego kapitana The Reds – Stevena Gerrarda.